VI Złamane serce
VII Witaj North Vancouver
VIII Nie opuszczaj mnie aż do śmierci
IX Rozdzieleni
X Rozdarta
XI Michael
XII Wielki powrót
XIII Znowu w grze
XIV Pani życia i smierci
XV W zaświatach
XVI Śmierć
XVII Porwana
niedziela, 15 marca 2015
V Impreza
Krótko po zapadnięciu zmroku rozpętała się straszliwa ulewa. Bella siedziała w fotelu przy oknie. Patrzyła jak wiatr kołysa liście za oknem a krople deszczu formują się w najróżniejsze kształty i ściekają po szybie. Miała na sobie czerwoną sukienkę z agrafkami, modną i zabójczą. Sama nie wiedziała dlaczego wymyśliła to wyjście. Im bardziej się nad tym zastanawiała tym bardziej bolała ją głowa. Czekała na Edwarda-jak zawsze.Wiedziała, że był na spotkaniu z Michaelem w sprawie Eleny. Czuła się samotna i odrzucona. Pogoda tylko utwierdzała ją w tym bezsensownym stwierdzeniu i zdołowanym humorze.
Nagle poczuła chłodny pocałunek w szyję. Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Ale tylko przez moment. Odwróciła się a Edward złożył na jej ustach namiętny pocałunek na powitanie. Był ubrany na luzie ,ale elegancko. Miał na sobie jasną koszulę w kratę i czarną marynarkę.
-Tęskniłaś?-zapytał odsuwając się delikatnie od jej ust.
-Naturalnie,że…-urwała, spojrzała mu w oczy -nie-odrzekła z łobuzerskim uśmiechem i odepchnęła go od siebie.
Spojrzał na nią także z łobuzerskim wyrazem twarzy.
-W takim razie idziemy-ich ręce splotły się w uścisku i wyszli z pokoju.
*
Elena siedziała w pokoju Stefana ,rozglądając się badawczo w koło .Co prawda znała jego pokój doskonale ,ale starała się odszukać jakich kolwiek zmian od czasu jej nieobecności. Niczego się nie doszukała po za tym, że gdy obróciła się jeszcze raz w praw oujrzała obok siebie Stefana ,który jednocześnie przejechał jej opuszkiem palca po dłoni rysując na niej kształty.
-Miło,że wpadłaś-odrzekł nie podnosząc wzroku. Spoglądał na kształty ,które rysował jej na dłoni, przejeżdżając po niej palcami.
-Stefanie coś cię gnębi? zapytała troskliwie podnosząc palcem jego brodę tak, by mogła spojrzeć mu w oczy.
-Wiesz,że nie jesteś przeciętnym wampirem…prawda?- zapytał
-Tak-odpowiedziała po chwili niepewnym głosem.
Pochyliła głowę patrząc na przerwę dzielącą ich na łóżku.
Więc o to mu chodzi-pomyślała przygnębiona. Tak myślałam, nie będzie chciał dziwadła. Chciał mnie jako człowieka-zadręczała się w myślach.
Zapanowała grobowa cisza. Oboje byli pogrążeni we własnych myślach.
*
Impreza była w domu jakiegoś dzianego dzieciaka ze szkoły. Popularność była bardzo ważna dla młodzieży w Hudson’s Bay High School-z resztą jak w każdej innej. Stąd nie brakowało tu osób,którym grożono brakiem popularności jeżeli się nie zjawią.Jednak Edward domyślał się, że Belli nie o to chodziło by z nim wyjść. W ogóle nie wiedział o co jej chodziło. Bella nie lubiła imprez,nawet nie chciała iść zbytnio na Bal Nadchodzącej Jesieni!Co się za tym kryło? Bella także zastanawiała się co ona właściwie tu robi. No cóż,przynajmniej będzie z Edwardem sam na sam w jakimś innym miejscu. Czy poczuje się jakoś inaczej odizolowana od świata magii i tajemnic? Raczej nie. Tak przynajmniej stwierdzili oboje w tym samym czasie,gdy ujrzeli Michaela w towarzystwie jakieś dziewczyny idących do stolika za nimi.Odwrócili z powrotem głowy w swoją stronę i spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Edward odezwał się pierwszy- Wiedziałaś, że tu przyjdzie?- zapytał lekko zagniewanym tonem. Jednak w jego oczach widziała furię a twarz przypominała jej kogoś kto ledwo powstrzymuje się od szaleństwa.
Bella przełknęła głośno ślinę. Miała wrażenie, że jest sama w puszczy a przed nią stoi tygrys,który zaraz żuci jej się do gardła. To nie był już Edward. Po raz pierwszy się go bała. Nie wiedziała co jej przyszło do głowy by tu przyjść a teraz miała ochotę uciekać ile sił w nogach. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji i nie chcąc pokazać mu, że czuje przed nim respekt i coś jeszcze odpowiedziała poważnym tonem- Edwardzie nie miałam pojęcia, że Michael tu będzie.Chciałam tylko gdzieś z tobą iść.Zabawić się i zapomnieć o naszych codziennych problemach. Poczuć się jakbym była…-urwała- w prawdziwym związku. Rysy twarzy Edwarda złagodniały. Uznał, że zachował się jak palant. Złapał ją za rękę.
-Przepraszam-powiedział z zatroskaną miną i skruchą w głosie.
-Nie szkodzi-odpowiedziała ciesząc się, że wybrnęła z sytuacji a Edward wygląda jak ”jej” Edward a nie zwierze gotowe się na nią rzucić.
Edward dyskretnie odwrócił głowę by zobaczyć co robi Michael. Ich oczy się spotkały co doprowadziło wampira do białej gorączki. Bella zesztywniała odwracając wzrok od torebki w, której czegoś szukała i zdając sobie sprawę z tego co się wydarzyło i widząc jak Michael wstaje od swojego stołu oraz towarzyszki,i podąża w ich stronę.
Edward próbował wyczytać coś więcej z jego myśli,ale wyczuł tylko radość Michaela z przybycia tutaj i zdziwienie na ich widok.Uznał to za fałsz.Za dobrze znał chłopaka by wierzyć w to co słyszy w jego głowie.A słyszał wszystkie myśli zebranych na imprezie.
-Siemasz Edward i Bells!-rzucił im na powitanie próbując przekrzyczeć muzykę.
-Witaj!-odrzekł Edward przybijając sobie z nim piątkę,chociaż nie miał na to ochoty.Najlepiej przywitałby go przygważdżając go do ściany i dusząc. Belle pocałował w policzek i objął. Twarz Edwarda nie wyrażała żadnych emocji,ale tak naprawdę miał ochotę wydłubać mu za to oczy. Jak śmiał tknąć jego ukochaną i spoufalać się z nią na jego oczach.
-Kim jest twoja towarzyszka?-zapytał Edward nie mogąc już znieść ich uścisków i przyjacielskiej pogawędki o tym co w szkole itp.
-A,mówisz o Phoebe?-to moja przyjaciółka z dzieciństwa. Spotkałem ją tak jak was-przypadkiem-wyszczerzył się do nich.Szybko jednak odwrócił wzrok od Edwarda i zatrzymał go na twarzy Belli.
-To może przyprowadzisz ją tutaj?-zaproponowała Bella chowając jeden ze swoich niesfornych kosmyków za ucho.
Gdy Michael zniknął i zaczął proponować dziewczynie przyłączenie się do nich Bella wpatrywała się w niego nie zważając na Edwarda. Sama nie wiedziała co jej odbiło,ale nawet nie zaszczyciła go krótkim spojrzeniem. Edward żałował z całego serca, że nie wie co kryje się w sercu Belli.A zwłaszcza w jej umyśle.Tak…bardzo chciał wiedzieć o czym teraz myśli.
*
Damon był rozczarowany tym, że nie znalazł od tak długiego czasu poszlak w związku ze sprawą Katherine. Niech dziwka płonie żywcem w piekle-powtarzał sobie. Dosyć w swoim życiu uganiałem się za czymś tak bezwartościowym-prychnął na głos. Uśmiechnął się zawadiacko do swoich myśli i postanowił śledzić Michaela. Wyszło mu to na dobre,ponieważ napił się dobrego brandy i zobaczył znajome twarze. Bellę i poczciwego Edzia. Miał ubaw z tego,że prawie się na nią rzucił z powodu Michaela.A swoją drogą wyglądała po raz pierwszy seksownie. Nabijał się także z tego,że robiła maślane oczka do ”Czarodzieja z Oz” a Edzia ignorowała. Wiedziałem, że temu ponurakowi z nią nie wyjdzie-kpił sobie Damon. Miał głęboko gdzieś,czy on słyszy jego myśli.Uważał, że jest tak skupiony na myślach Michaelusia czarodziejusia i zdołowany swoją małą, że nie bierze pod uwagę myśli innych zebranych. Znał go już od dawna i wiedział, że jeżeli jest na czymś skupionym wyłącza myśli innych jak wtyczkę od gniazdka.
Mógł znęcać się w myślach nad nim ile dusza zapragnie. Jego mroczna dusza. Zatopił smutki w alkoholu i czuł się świetnie.A widok tego trójkącika miłosnego zapewnił mu więcej atrakcji niż zabijanie pięknych dziewczyn w mieście wcześniej wysysając z nich krew. To było już dla niego nudne,ale potrzebne do życia rzecz jasna. Po prostu potrzebował innej rozrywki a oni właśnie mu ja zapewniali.
*
Phoebe była Australijką .Opaloną i piękną.Miała zielone,kocie oczy i brązowe,lokowane włosy.Usiadła z gracją obok Edwarda.Nie uszła jej uwadze olśniewająca uroda wampira.Pzyciągajaca i kusząca.Uśmiechnęła się do niego ciepło. Edward doskonale wiedział co chodzi jej po głowie. Była zakochana w Michaelu a ten chciał tylko przyjaźni-niczego więcej. Nie obchodziło to jednak Edwarda.Był wściekły, że Michael siedzi obok jego dziewczyny i rozmawiają na najróżniejsze tematy, o których on nie mógłby z nią rozmawiać.Szkole,itp.- on nie miał czasu na naukę. Co prawda był wykształcony pięćset razy bardziej od wszystkich tu zebranych z jednym wyjątkiem.Bo skończył szkołę przynajmniej dziewięćdziesiąt razy. Jako wampir interesował się wiatem,poezją czy językami obcymi ale teraz nie mógł sobie pozwolić na setny raz.Ukochana jego przyjaciela była w potrzebie a teraz jest i jego ukochana. I to go martwiło. Tym wyjątkiem był Damon, Edward zdawał sobie sprawę z jego obecności,ale tak jak sądził Damon nie zwracał uwagi na jego myśli. Damon także niejeden raz kończył szkołę. Jednak w ostateczności skończył z wiecznym byciem studentem. Dlatego z całej trójki tylko Stefan kontynuował jeszcze edukację po raz setny. Wreszcie Michael przeprosił Edwarda i Phoebe. Zapytał czy może na chwilę wyjść z Bellą sam na sam i porozmawiać o czymś ważnym.
Edward miał ochotę skończyć to raz na zawsze. Jego twarz stężała.Phoebe posmutniała bardziej.
-I tak rozmawiacie tylko we dwoje- zauważył Edward.Mówił jak najbardziej opanowanym głosem, ale beznamiętnym.Cały w środku się kotłował. Phoebe podrapała się po ramieniu i wzruszyła nimi.
-Mi to obojętne- odrzekła uśmiechnięta,chociaż tak naprawdę ukryłaby twarz w dłoniach i rozbeczałaby się.
-W takim razie idziemy-odpowiedział chłopak i złapali się pod ramię.
Edward uznał swoją odpowiedź za głupią chociaż kryła się w niej aluzja,którą miała załapać Bella. Bezskutecznie.
Damon uwijał się ze śmiechu z drugiego końca salonu,w którym muzyka włączona była na pełen regulator. Znajdował się przy barku z alkoholem.
*
Michael poszedł z Bellą do kuchni.Na wyspie leżały puszki po piwie i naruszona pizza.A na blacie stołu miziała się jakaś para. Idealne miejsce na rozmowę-rozległo się w głowie Belli. Czuła, że wewnętrzny alarm dzwoni jej we głowie-jesteś z nim sama.Dlaczego nie zostałaś z Edwardem? Czemu nie zwracasz uwagi na jego ton?Ostrzeżenia-idiotko on jest groźny,niebezpieczny,to nie jest twój przyjaciel.
-Bells muszę cię o coś zapytać.
-Tak?-zapytała czując, że ma nogi jak z waty i, że zaraz stanie sięcoś strasznego.
-Kochasz mnie?
Wcięło ją.
Zmarszczyła brwi i pokiwała energicznie głową jakby chciała coś wyrzucić z głowy.
-Michael…ja kocham cię,ale Edwarda bardziej-bredziła bo za dużo wypiła-nie wierzyła, że to powiedziała.
-Ale z kim tu teraz jesteś?Z nim czy ze mną? Kto z tobą spędza więcej czasu? Ja żyję mogę ci dać więcej niż on-Mówił poważnie izłapał ją za rękę.
Poczuła ciepło jego ciała, gdy przybliżył się do niej.Od Edwarda czuła chłód, wampirzy,ale przyjemny chłód. Kochała Edwarda,ale…
-Bella mogę nawet się z tobą połączyć w inny sposób,możemy to zrobić.On tego ci nie da.Możemy być szczęśliwi.Tylko powiedz”tak”-ich ciała nie dzielił nawet milimetr.Czuła coraz bardziej ciepło bijące od jego ciała.Słyszeli głos swoich bijących serc mimo głośnej muzyki. Poczuła, że jej żołądek fiknął koziołka,falę podniecenia,i że ma zawroty głowy.
-Nie…nie mogę-odrzekła łapiąc się za głowę-nie miała pojęcia jak mogła odmówić.
*
Damon wypluł z wrażenia Martini. Czyżby Edzio był lepszy od”Czarodzieja Oz”,tego kaloryfera, bijącego serduszka?Rany,proponował jej nawet…seks…Swoją drogą nie wiedział, że Edzio zachowuje post nie tylko krwi ale i też czystości przedmałżeńskiej.Skubany. Ta dziwka Katherine mogłaby się czegoś od niego nauczyć. Zaraz…-coś zaświtało Damonowi w głowie.Widział jak czarodziejuś Michael obściskuje się z tą suką…To dlaczego ten Romeo proponuje wieczną miłość i swoje plemniki Belli? Co on kombinuje? Chyba, że on wykorzystuję to zdzirę tak jak ona zawsze innych. Może teraz też go wykorzystuje? Transakcja wiązana. Ja ją-ona mnie i mamy remis. Są kwita.Hmm… to ma nawet sens-uśmiechnął się do swoich myśli.Oparł się łokciem o blat stołu i zmrużył seksownie oczy wracając do uwodzicielskiej pozy.Odwrócił się w stronę kuchni by oglądać dalej przedstawienie.
*
Bella wyrwała mu się i zakryła twarz w dłoniach. Zaczęła płakać.Otarła łzy i podeszła do stolika przy którym siedział Edward z Phoebe. Początkowe wampir nie rozmawiał za dużo z dziewczyną ale kiedy usłyszał nadchodzącą Bellę opowiedział dowcip i zaczęli się śmiać. Potem następny i kolejny,aż śmiechów i wesołości nie było końca. Chciał się nieco odegrać na Belli dlatego udawał dowcipnisia aż do jej przyjścia. Mina mu jednak zrzedła,gdy zobaczył w jakim stanie jest Bella. Miała czerwone cienie pod oczami od pocierania oczu rękami by ukryć przed nim, że płakała.Edward nie dał się oszukać. Bella udawała, ze śmieje się razem z Phoebe z ostatniego żartu jaki zdołała usłyszeć. Edward wstał uśmiechnięty chociaż wcale nie było mu do śmiechu i stanął przed Bellą. Włożył rękę do kieszeni i schylił się lekko kuniej. Ona rozłożyła ręce i położyła je na blacie. Wyszeptała,że chce wracać do domu. On udając upartego nie ruszył się miejsca. Bella udając szczęśliwą popchnęła go w stronę wyjścia.
-Musimy już iść!- odrzekła do Phoebe. Australijka została sama jak palec.
*
Damon przyglądał się zajściu i nie dowierzał własnym oczom. Edward zachowywał się jak gnojek? Zamiast rzucić się do niej-Kochanie czemu płaczesz? Skarbie najdroższy zgwałcił cię w jednym z pokojów? Na wyspie w kuchni? To on gdy usłyszał jej kroki zabawiał się i jeszcze nie chciał odchodzić?
Czyżby cierpliwość Edwarda dobiegła końca ,chciał się odegrać na tej małej ciamajdzie? Halo? Ona odrzuciła ”Czarodzieja z Oz” dla TEGO? Gościa ,który nie chce się ruszyć i zabawia te zielonooką Australijkę? Swoją drogą zjadłbym coś, ale dzisiaj już sobie odpuszczam. Przynajmniej ją. Dość się na cierpiała .Dziś dzień dobroci dla zwierząt. Niech dalej cierpi i czeka tam na tę zdradziecką Michael’ską świnię! -uśmiechnął się do swoich myśli i wyszedł chwilę później za nimi.
IV Historia
Michael miał opowiedzieć Damon’owi i Edwardowi co wie w sprawie wampirów.Ale nim doszli do lasu dostał SMS’a ,w którym rzekomo dowiedział się ,że nie może poświęcić im ani minuty dłużej i musi wracać do domu. Damon prychnął a Edward nic nie powiedział. Pożegnał ich machając ręką i poszedł w drogę powrotną. Edward wrócił do Belli .Tam dowiedział się wszystkiego co ukrywała przed nim o Elenie. Ten początkowo się na nią pogniewał, ale potem oznajmił,że rozumie i potwierdził jej domysły w związku z zniknięciem Eleny w ten tajemniczy i magiczny sposób. Wampir powiedział jej także ,że tym samym w związku z jego magicznym eliksirem przywołania tym bardziej Bella ma się go wystrzegać. Damon spacerował po lesie w poszukiwaniu Katherine i jak zwykle nic. Na noc zatrzymał się u jednej z wielu pięknych dziewczyn z Vancouver robiąc to co zawsze. Pozbywając ją nie tylko krwi ale i życia.
*
Bella pocałowała Edwarda na przywitanie ,który spędził z nią całą noc. Chciał się zrehabilitować tym bardziej po słowach i zuchwalstwie Michaela. Po za tym tęsknił za Bellą i nie chciał by ciągle zostawała sama.
-Edwardzie możemy gdzieś się dzisiaj razem wybrać?- zapytała Bella z nadzieją w głosie.
Edwarda zbiło to z tropu.
-Ao co dokładnie chodzi?- zapytał dokładnie dobierając słowa ,nie wiedząc z czym ma mieć do czynienia. Bawił się jej włosa mi zakręcając je sobie na palcach. Leżał bokiem a ona była w niego wtulona.
-Dzisiaj w szkole mamy imprezę. Chciałabym choć jeden dzień spędzić jak normalna dziewczyna bez kłamstw i tajemnic ,w związku z czym cieszyłabym się gdybyś ze mną poszedł-skończyła tą długą i wyczerpującą odpowiedź i patrzyła na niego wyczekująco.
Edward wzniósł oczy ku niebu, uśmiechnął się tak jak ona najbardziej kochała i odpowiedział.
-Isabella Swan chce iść na imprezę?
Bella zrobiła minę obrażonego dziecka, któremu odebrano lizaka.
-Od kiedy to nie przeszkadzają ci imprezy ,gdzie się tańczy i robi z siebie głupka co?- zapytał Edward wyraźnie rozbawiony jej miną.
-Po prostu chcę się od tego uwolnić i iść się z tobą zabawić-wyjaśniła Bella z oskarżycielką miną oznaczającą- chcę tylko z tobą gdzieś wyjść a nie obrabować sklep.
-No dobrze-odpowiedział Edward unosząc ręce do góry w geście obronnym.
Bella dała mu namiętnego buziaka w usta. Edward odpowiedział tym samym i objął ją, przyciągając bliżej do siebie. Czyżby długi czas spędzony osobno niósł z sobą takie korzyści? Czy to może czas spędzony z Michaelem?
*
Michael wstał i ziewnął. Wiedział ,że czeka go dzisiaj trudne zadanie-Musiał powiedzieć Edwardowi, Stefanowi i temu debilowi Damon’owi prawdę o Elenie .Właściwie jej cząstkę. Będą wiedzieli z czym mają do czynienia. Miał na dzieję, że to ziarenko prawdy, które zasieje w ich umysłach nie pokrzyżuje jego planów. Zwłaszcza ten Damon-wzdrygnął się na samą myśl chłopak. Kto jak kto, ale on najbardziej się go wystrzegał. Damon był z pewnością ostatnim wampirem na jakiego chciałby natrafić.Albo co gorsza ,żeby się dowiedział o jego nikczemnym planie i zamiarach. Michael nie uważał się za złego…sądził ,że po prostu chcę stać się pełnomocnym czarodziejem i spełnić swoją miłość…miłość, która jeszcze nie wie, że jest z niewłaściwym. Ale dzisiaj się wszystko zmieni. Z pomocą Katherine,której nauczył pewnych sztuczek-przekona Bellę aby pojawiła się na imprezie, zaraz po tym jak zdradzi wampirom część prawdy o Elenie. Katherine…Tylko wobec niej czuł się złym i fałszywym.Wykorzystywał ją ,a ona po części jego. Toksyczna znajomość,ale niezbędna-tłumaczył sobie. Ona się nim bawiła, całowała go i zniewalała kiedy chcę, uczył ją tego czego chciała. W zamian ona wypełniała jego prośby. Jednak nie ze wszystkim byli ze sobą zgodni…Elena. Katherine z nie znanych mu przyczyn pragnęła ją zabić ale on na to jej nie pozwolił. Nie chciał jednak się w to zagłębiać i wywoływać wilka z lasu. Skupił się na swoim zadaniu. Kiedy ubierał koszulę poczuł chłodne palce na przedramieniu. Wzdrygnął się przez moment a na skórze pojawiła się gęsia skóra. Odwrócił się na pięcie i ujrzał Katherine.Pocałowała go na przywitanie.
-Mam nadzieję,że nie przeszkadzam- zaczęła z głupawym uśmiechem i sztucznym głosikiem ,który miał zabrzmieć niewinnie.
-Ależ skąd-skłamał i odpowiedział jej ciepłym uśmiechem ,który był fałszywy.
-Chciałam tylko oznajmić, że rzuciłam na Bellę czar, oczywiście niepostrzeżenie, żaden z jej Hero mnie nie wiedział. Zapomnieli o mnie z jednym wyjątkiem…-przełknęła ślinę i przybrała ton,który miał go zaniepokoić.
-Damon-wyręczył ją chłopka mówiąc nonszalanckim tonem, pobrzmiewała w nim także ironia .Chciał przy tym naśladować wampira ,o którym była mowa.
-Ale co najważniejsze Bella wybiera się na imprezę, co prawda z Edwardem ,ale to było do przewidzenia- zakończyła poważnym tonem-A co do…Damona…-urwała-Próbuje się natknąć na mój ślad w lesie .Nic nie ma jestem ostrożna-ciągnęła tonem grzecznej harcerki chwalącej się podopiecznej ,że sprzedała najwięcej ciasteczek w grupie.
-Oczywiście-pochwalił Michael przyglądając się jej badawczo a w oczach wyszukując fałsz. Doskonale wiedział, że wampiry a zwłaszcza Katherine jest mistrzem w kłamstwach. Niczego się jednak nie doszukał.Pozostawało mu tylko jej zaufać i poczekać.
*
Elena gorąco pożegnała się ze Stefanem .Obiecali sobie, że nie długo
znowu się zobaczą. Elena posłusznie i niepostrzeżenie wróciła
do swojego pokoju w domu Belli. Zazdrościła jej, że wybiera się
na imprezę i chciała chociaż pomóc przyjaciółce w
przygotowaniach. Elena była martwa ,nie znaleziona i w dalszym ciągu poszukiwana. Musiała być niezauważalna cały czas. Dowiedziała się od Stefana, że Jeremy wie o wampirach. Oboje postanowili przekazać mu wiadomości o tym, że Elena wróciła, ale nie w
ludzkiej formie .Pozostawała tylko kwestia czy Jer ma zgłosić rodzinie, że znaleziono jej ciało i nie żyje…czy ma czekać aż wymyślą jaką historyjkę i cisnąć ją ludziom, znajdą magiczny sposób na znikniecie jej znaków z twarzy i wróci do życia dawnej Eleny Gilbert tylko z podwójnym życiem. Spierali się o to, ale doszli do kompromisu ,w związku z czym sprawa zostaje na razie zamknięta na czas nieokreślony ,dopóki ,dopóty nie zdecydują się na zgodną wersję wydarzeń, Jednakże Jer mógł od teraz spać spokojnie ze świadomością, że jego siostra żyje…no nie do końca ,ale że wróciła.
*
Michael i bracia wraz z Edwardem spotkali się w lesie tam gdzie wcześniej im przeszkodzono.
Stefan usiadł na kłodzie drzewa ,które jakiś czas temu musiało się przewrócić w wyniku silnych zjawisk atmosferycznych typu-silny wiatr i burza .Damon oparł się o pobliskie drzewo a Edward stał na przeciwko Michaela.
-Tak więc co wiesz na temat wampirów?- zapytał ironicznie Damon uśmiechając się nonszalancko i mrużąc oczy, wyglądając przy tym jak zawsze seksownie i niegrzecznie.
Michael odpowiedział mu łobuzerskim uśmiechem i zaczął mówić
-Nie jestem wampirzym ekspertem, więc jeżeli uznacie, że z czymś nie mam racji walcie śmiało…-urwał penetrując wzrokiem twarze zebranych-każdy z was jest inny .Nie jest tak jak Piszą w książkach dla śmiertelników…-kontynuował- Z pewnością nic dla was nie znaczy czosnek ani krzyże ,czy święcona woda. Nie śpicie w trumnach. Jedyna rzecz jaka wam zagraża jest drewniany kołek-wypowiedział to zdanie z nonszalancją, dając im do zrozumienia, że zna ich słabości i powinni się go obawiać.Zachowywał się jakby jego pierwsza uwaga była tylko kpiną.Przeciwnie przecież on jest ekspertem- Chichotał w duchu. Chciał ich zastraszyć, dać im do zrozumienia ,że go nie docenili. Jednak nie tym chciał się przed nimi chwalić. Pragnął pociągnąć za sznurki. Wyciągnąć asa z rękawa ,ale w odpowiednim czasie.
Damon chcąc podciąć mu skrzydła prychnął i rzekł- Te informacje także są dostępne w książkach dla śmiertelników, lepiej powiedz nam coś czego nie wiemy-uniósł brew do góry i oparł się z jednego boku na drugim o drzewo bliżej Michaela.
Spoważniał,przybrał wyluzowaną pozycję i ponowił-Niektórzy są naprawdę wyjątkowi…-urwał przenosząc wzrok z Damona na Edwarda i na nim go zatrzymując. Edward zesztywniał.
-Macie moce typu, czytanie w myślach-dokończył z zarozumiałym uśmiechem na twarzy. Edward był przerażony, jednak nie dając nic po sobie poznać odpowiedział-Bystry jesteś, skąd tyle wiesz?- zapytał ze spokojem i przeszył go wzrokiem.
-Mówiłem,że czarodzieje nie uczą się tylko eliksirów i zaklęć ,a poza tym mamy swoje sposoby na znalezienie odpowiedzi z kim mamy do czynienia-rzekł wyluzowany i dumny ze swoich uwag.
Stefan miał nieodgadniony wyraz twarzy .Nie musiał czytać w myślach by zauważyć jak jego przyjaciel jest przerażony i spięty, znał go i to bardzo.
Damon wydawał się również spoważnieć.
-Inni…-rozpoczął chłopak-Po prostu korzystają z egzystencji wampira ile wlezie, są przesączeni krwią jak komary i żerują na śmiertelnikach zwłaszcza na ich kobietach, wcześniej odbywając z nimi stosunek-skwitował posyłając uśmieszek Damon’owi, na którym zatrzymał teraz wzrok .Damon posłał mu pogardliwe spojrzenie.
Stefana wmurowało.
-Ale niektórzy mnie zaskakują-wzrok czarodzieja spoczął na ostatnim z wampirów-Mają silną wolę, chcą prowadzić normalne życie,zakochują się w człowieku ,nie oczekują niczego w zamian,posiadają tylko wyczulone zmysły-jak każdy przeciętny wampir-powiedział Michael.
-O takich wampirach wiem najmniej-przyznał chłopak-Przechodząc dorzeczy…-po raz kolejny urwał, marszcząc czoło .Zdaje się, że nie wiedział jak to powiedzieć.
Zapadło milczenie. Słychać było tylko odgłosy nocy.
-Zdaje się, że już po zmroku-wydukał w końcu czarodziej, zabrzmiało to tajemniczo-Więc będę się streszczał. Istnieją wampiry bardziej niezwykłe niż te ,które posiadają magiczne zdolności-Jego wzrok przechodził to na Stefana to na Edwarda, rzadziej na Damona i tak w kółko.
Wampiry milczały, słuchając zaintrygowane.
-Zgaduje,że nigdy o tym nie słyszeliście skoro nie wiecie nic o Elenie.Jest tym właśnie wyjątkowym wampirem .Ma nadzwyczajne zdolności,o których może nie mieć jeszcze pojęcia. Są silniejsze niż umiejętności wampirów takich jak wcześniej mówiłem.Przypominają trochę magię czarodziei dlatego nas o nich uczono. Są potężne i niebezpieczne. Mówi się na nie ”naznaczone”. Dlatego nasza droga Elena ma teraz znaki na twarzy. Gdy naznaczony wampir zrobi coś wyjątkowego lub odkryję jakąś ze swoich wielu zdolności naznaczenie przenosi się na inne partie ciała-Michael opowiadał to tak ciekawie jakby mówił o bajce na dobranoc, chcą do niej przekonać dziecko, któremu o niej opowiadał.
-Pewnie ciekawi was jak można się stać takim wampirem-a nie zwykłym-powiedział wyprzedzająco jakby czytał im w myślach-A więc niema na to reguły. To rzadkość – wyjaśnił. Damon uciekł wzrokiem w przestrzeń .Stefan utkwił wzrok w jednym punkcie a Edward wydawał się podekscytowany i zażenowany, że jako wampir nigdy wcześnie jnie miał z czymś takim do czynienia ale przede wszystkim zły, że dowiaduje się o tym od kogoś takiego jak Michael. Dostrzegłszy wyraz twarzy Edwarda Michael był z siebie dumny. Przerwał ciszę,która znowu owładnęła wszystkich zebranych-Musze już iść-wypowiedziawszy te słowa rzucił im coś jeszcze na pożegnanie i odszedł w kierunku wyjścia.
III Nie do wiary
Elenie zaparło dech w piersiach. Czyżby ten sen miał być ostrzeżeniem?Ostrzeżeniem przed tym co się teraz wydarzyło? Bella zniknęła jej z przed oczu…to ma być taka zasłona dymna a jej grozi niebezpieczeństwo czy to Elena powinna się teraz martwić? Wokół nie wiedziała nic poza srebrnym brokatem który miała na ciele i we włosach. Poczuła mrowienie na twarzy. Zdołała wyjąć z tylnej kieszeni spodni puderniczkę z lusterkiem. Zamarła…w lustrze za swoją twarzą widziała tylko niebieską mgłę z brokatem a na twarzy malachitowy znak błyszczał się, jakby miała włączoną żarówkę zamiast znaku na twarzy. To takie magiczne…-pomyślała.TAJEMNICZE I PRZERAŻAJĄCE.
Coteraz się ze mną stanie? Zamknęła oczy, z których wydobywały się już szkarłatne łzy. Ściekały po policzkach. Kiedy je otworzyła zobaczyła, że siedzi na swojej brązowej kurtce ,którą musiała kiedyś zostawić u Stefana. Mgła z brokatem zaczęły znikać. Lekki wietrzyk z odrobiną brokatu oplotły po raz ostatni jej twarz wprawiając w ruch jej długie, proste kosmyki włosów i wywiewając szkarłatne łzy, wyciekające z oczu. Podniosła wzrok i ujrzała…JEGO…Tego samego chłopaka ,którego widziała we śnie.Przeraziła się. Nagle obraz jej się zamazał .Nie widziała nic poza jego twarzą. Wpatrywał się z dumą i zadowoleniem .Jednak w jego oczach było coś jeszcze…Był oczarowany. Czyżby magicznym sposobem w jaki się tu dostała czy tez nią? Zdawała sobie sprawę,że jest ładniejsza odkąd była wampirzycą ,w dodatku przed chwilą jej znaki się świeciły. Znaki…czy one się świecą? Przejechała opuszkami palców po znakach. Nie wyczuwała nic nadzwyczajnego ,co musiało oznaczać ,że już się nie błyszczą. Nie miała teraz ochoty rozmyślać nad tym co to miało znaczyć. Chciała tylko wiedzieć kto ją tu sprowadził, gdzie jest i kim ON jest! W końcu to nie był jej wytwór wyobraźni ,prawda? Istniał naprawdę…Chyba, że…. jest znowu w swoim śnie? Ale już nie jest obserwatorem zdarzeń, może mieć wpływ na to co dzieje się wokół.Przeniosła wzrok z twarzy chłopaka na pomieszczenie, w którym się znajdowała. Nie wierzyła własnym oczom. Ostrożnie wstała z kurtki i przenosiła wzrok z jednego mebla na drugi, z jednej ściany na drugą. Jej oczy znowu zrobiły się mokre .Była w domu Stefana,Damona i Edwarda. Serce zaczęło jej szybciej bić. Ale gdzie oni są? I wtedy spojrzała na twarze pozostałych zgromadzonych.Widziała zaintrygowanego Edwarda ,ale przerażonego na widok tego co dostrzegł na jej twarzy. Damona, który siedział blisko NIEGO,blondyna ,którego widziała we śnie. Na twarzy Damona gościła czysta ciekawość. A w oczach coś niezrozumiałego. Miłość,radość i czy to…tęsknota? Nie wiary godne to co widziała- to do niego nie pasuje, to nie realne, że jest tu teraz z nimi. No i w końcu… Miłość jej życia…Stefan .Jego oczy były szerokie,twarz pełna bólu. Czyż nie powinien się cieszyć ,że mnie widzi?- Zmartwiła się Elena. Nie chce mnie już bo jestem wampirem?Zrobiła nie śmiały krok w jego stronę. Podobnie jak wcześniej nikt już nie miał dla niej znaczenia. Obraz się zamazał nie widziała pomieszczenia ani zgromadzonych .Liczył się tylko on.Widziała tylko Stefana. W rzeczywistości Edward wraz z Damonem i Michael’em wyszli na zewnątrz.
*
-No,no ,no spisałeś się czarodzieju…-powiedział Damon z ironicznym uśmieszkiem porażając go czernią swoich oczu, kryło się w nich niedowierzanie ,poczucie wyższości i mała oznaka szacunku.
Edward spojrzał na Michaela z niechęcią, prawda była taka, że nie spodziewał się sukcesu Michaela. Uznał, że chłopak udowodnił im tym wyczynem, że mają
kogo i czego się obawiać. Zadał mu pytanie-Znasz się trochę na wampirach ,czyż nie?
Michael wydawał się być lekko zbity z tropu, ale z jego twarzy nie schodził promienny uśmiech.
-Dlaczego tak uważasz?- zapytał chłopak.
-Wydawałeś się być zdumiony na widok Eleny ,jakbyś wiedział z czym masz do czynienia…chyba, że nie wierzyłeś, że ci się uda-obdarzył go łobuzerskim uśmiechem. Doskonale wiedział, że uderzył w czuły punkt. Chciał mu trochę utrzeć nosa, by nie chodził teraz tak zadufany w sobie. Damon posłał Edwardowi spojrzenie pełne uznania.
Michael udawał nie wzruszonego jego wredną uwagą. Odpowiedział jak najbardziej pewnie-Naturalnie ,że tak. Magia czarodziejek ,jak i czarodziei nie obejmuje tylko eliksirów i zaklęć. O wampirach też nas uczą. Tak jak wszystkiego co jest związane z magią. Wy bezczelnie nas wykorzystujecie do własnych celów ,ale ja pomogłem wam z czystej przyjemności i koleżeństwa. Zrobiłem to dla Belli.To jej przyjaciółka. I kiedy ty nie byłeś obecny w jej życiu ja wysłuchiwałem jak to brakuje jej Eleny-skończył z pełną satysfakcją w głosie. Tym razem to on utarł nosa Edwardowi.Doskonale zdawał sobie z tego sprawę a jeszcze bardziej cieszył się, że dał mu do zrozumienia, że więcej znaczy w życiu Belli niż on. Damon uniósł jedną brew a kąciki ust uniosły mu się w krzywym uśmiechu. Nie wiedział, że nie tylko on toczy wojny, ale czarodziej z oz też…I to o tą Bellę? Wydawał się być podekscytowany.
-Dorzeczy…-wycedził przez zęby Edward. Zacisnął jedną rękę w pięść i ukrył ją za plecami ,by nikt się nie zorientował, a szczególności by nie dawać więcej powodów Michael’owi do dumy.
-Przejdźmy się w lepsze miejsce, bardziej ustronne-zaproponował Michael-A wszystkiego się dowiecie-zaprosił ich gestem ręki, aby zeszli z werandy i prowadzili w jakieś miejsce gdzie mogli porozmawiać.
*
Bella zaczęła oddychać i zmusiła umysł do pracy .Zaraz wszystko się wyjaśni-pocieszała się. Elenie nic nie będzie…Edward wróci i coś wymyślimy ,nie mogę popaść w paranoję- wmawiała sobie.Położyła opuszki palców i zaczęła masować sobie skronie.
-Michael-wypowiedziała na głos
Edward mówił, że jest czarodziejem, to było bardzo czarodziejskie…magiczne. Musiał wypowiedzieć jakiś czar -Zapaliło jej się w głowie zielone światełko. Doznała olśnienia.
Tylko po co on ją przywołał? Czyżby wiedział o istnieniu Eleny?Skądże? -zganiła się za te dyrdymały w głowie. Prędzej wiedziałby o istnieniu wampirów-zaoponowała w myślach. Edward!Przecież mógł go poprosić o pomoc w związku z odnalezieniem Eleny!- ucieszyła się do własnych myśli.
Ale czy Elena tego chciała? Sama chciała w odpowiednim czasie się ujawnić-mądrze zauważyła, rozpatrując w głowie pewne opcje i wytłumaczenie tego co zaszło.
-Poczekamy,zobaczymy, ja nic więcej nie mogę zrobić-powiedziała niezadowolona ze swojej bezradności i nie mocy. Ochhh….Gdybym była wampirem ,pomogłabym -rozmyślała.
*
Elena stałą nieruchoma jak posąg. Wpatrywała się zapłakana na Stefana,stojącego na drugim końcu pokoju, naprzeciwko niej. Usłyszała kroki, które coraz bardziej się oddalały, oznaczało to,że ten tajemniczy chłopak wraz z Damonem i Edwardem opuścili werandę a ona i Stefan zostali sami…Nie miała pojęcia co teraz. Gdyby była ta samą Eleną co przedtem Stefan cieszyłby się i rzuciłaby mu się na szyję, samby już dawno podbiegł do niej i rzucił jej się na szyję. Obraz stał się normalny widziała salon i wszystko tak jak przedtem. Stefan podszedł do niej. Obszedł ją dookoła. Onanie ruszyła się choćby o milimetr .Stanął za nią i objął ją.Pocałował w szyję i wyszeptał do ucha-Eleno…tak mi przykro.Przepraszam, że nie miałem na to wpływu.
Z oczu przestały lecieć jej łzy. Lekko się uśmiechnęła. Więc oto chodziło .Stefanowi było przykro, że stała się wampirem,ponieważ uznał, że to było wbrew jej woli. Było mu przykro, że nie zdołał jej uratować ,nic dla niej zrobić .Ale dla Eleny to było bezwartościowe i nie ważne. Liczyło się tylko to co tu i teraz .Trzymał obie ręce na jej ramionach. Ujęła jedną dłonią jego dłoń, spokojnie spoczywającą na jej prawym ramieniu.Niemalże jednocześnie odwróciła się do niego. Zobaczyła, że po policzku ścieka mu łza. Ukrywał twarz w jej włosach by ukryć oznakę swojej słabości. Kochał ją ponad życie i było mu przykro, że nie zdołał jej uratować. Otarła tę łzę drugą dłonią. Następnie przejechała opuszkami palców po jego rysach twarzy. Spojrzała mu w oczy. Widziała w nich nostalgię bólu.Zanurzyła swoje usta w jego wargach. Czuła ich smak. Były słone od łez i słodkie od jego zapachu ,jakiego dawno nie czuła .Po raz pierwszy czuła ich całą kwintesencję. Jako człowiek nie miała takich wyczulonych zmysłów. To było coś niesamowitego być znowu w jego ramionach. Odpowiedział jej tym samym ,ale pewniej i odważniej. Tęsknił za nią ,zapachem jej włosów i jej oczami.Jednak jej oczy były teraz dzikie ,fioletowe i nieokiełznane. A zapach był intensywniejszy ,miał więcej z wampira niż z dawnej Eleny. Krew nie kusiła Stefana do odebrania jej życia. Objęła go mocniej i przybliżyła się do niego. Poczuła uderzającą falę pożądania.
Byli teraz tacy sami mogli wszystko. Stefan zniżył rękę do jej ud.Elena zawiesiła swoje nogi na jego pasie. Stefan odpowiednio podtrzymując Elenę wszedł po schodach. Ich pocałunki nie maiły końca. Elena otworzyła drzwi pokoju Stefana .Panował w nim porządek. W kominku palił się ogień. Elena przeniosła wzrok na łóżko. Stefan zauważył to i obdarował ją łobuzerskim uśmieszkiem. Położył ją na łóżku i zdjął swoją bluzkę.Elena zsunęła swoje jeansy. Kiedy pozbyli się swojej odzieży i byli tylko w bieliźnie zanurkowali pod kołdrę. Elena położyła się na Stefanie. Czuła ciepło bijące od jego ciała i kołdry,która okrywała jej nagie plecy i ramiona. Miała na sobie czerwony stanik i majtki, które kontrastowały z jej bladą skórą i malachitowymi znakami. Elena zaczęła całować go w usta, następnie przeszła na szyję. Lekko wbiła swoje kły w jego szyję. Stefan wydał cichy jęk podniecenia. Zatamowała koniuszkiem języka jedną z dziurek, z której sączyła się strużka czerwonej krwi Stefana.Zlizała ją delikatnie. Stefan jedną ręką przybliżył głowę Eleny do rany a druga schodził coraz to niżej po plecach i lekko ją do siebie przybliżał. Gdy Elena skończyła zamienili się rolami.Elena rozsunęła uda w zapraszającym geście. Chłopak delikatnym gestem zsunął majtki Eleny. Po chwili Elena czuła część jego w sobie. Lekkie pchnięcia sprawiły, coraz to kolejne fale pożądania jakie czuła. Jako człowiek czułaby przyjemny ból. Jako wampirzyca czuła się znakomicie. Każde pchnięcie wprawiało ją w pożądanie.Rozpięła stanik. Jedną ręką przysunęła go do siebie bliżej by skosztował jej krwi i powodując silniejsze wepchnięcie. Stefan Zaczął całować ją po piersiach koniuszkiem języka przebiegł jej po sutku. Ręce przybliżały jej ciało do jego. Zanurzył swoje kły delikatnie w jej szyi i zaczął zlizywać krew. Z ust Eleny wydobywały się ciche jęki podniecenia. Wampirzyca usłyszała stłumiony śmiech ukochanego .Gdy przerwał Elena poczuła, że jego część opuszcza jej ciało. Z wielką niechęcią zbliżał się koniec ich bliskości fizycznej. Elena wiedziała jedno było to z pewnością przyjemniejsze i lepsze dla nich obu niż ostatnim razem.
Stefan objął ją czule. Ogień w kominku zgasł. W pokoju zapanowała ciemność. Jednak jako wampir widziała doskonale. Sądząc po tym co widziała przez żaluzje w oknie było już po zmroku. Odwróciła się w stronę Stefana i dostrzegła, że jego powieki były zamknięte. Musiał być zmęczony i bezwarunkowo szczęśliwy, że ma ją z powrotem. Złożyła ostatni raz pocałunek na jego ustach i uczyniła to samo. Jej powieki zamknęły się. Miała jednak nadzieję, że nie przyśni się jej znowu to co wtedy. Jednak wierzyła ,że u boku Stefana nic złego jej nie może spotkać.
II Czar
Elena zastanawiała się nad symboliką swojego snu…Bella? Czy grozi jej niebezpieczeństwo? Śmiertelne niebezpieczeństwo? Bała się o nią.Nie miała pojęcia czy ten koszmar to tylko wytwór jej wyobraźni?Wynik jej rozmyślań czy wszystko z nią w porządku ?A ten chłopak?Jak mogła go sobie wyobrazić? Nigdy wcześniej coś takiego jej się nie przydarzyło .Po co miałaby wyobrażać
sobie chłopaków ?Jej ideałem był Stefan. Nikogo innego nie potrzebowała do szczęścia. To wszystko nie trzymało się kupy. Doszła do wniosku, że obejmie Bellę opieką .Wtedy kiedy nie ma przy niej Edwarda. Coś jak anioł stróż pomyślała.
*
Michael rozłożył brązową kurtkę Eleny na podłodze w salonie. Następnie odszedł parę kroków dalej. Na stole rozłożył wszystkie zdobyte składniki. Wokół nich zaczęły latać muchy, przecież były to oderwane części ciała zwierząt ,całe od krwi i cuchnące. Miały przecież miesiąc.
-Czyto nie jest przeterminowane? -zapytał Damon z ironia w głosie i zatkał sobie nos zaciskając go palcami a drugą dłonią gestem machając przed sobą na znak jak przeszkadza mu zapach. To wszystko było jednym wielkim żartem Damon mógł wyłączyć swój zmysł zapachu jak i mógł wyłączać i przełączać swoje uczucia-co było właściwością każdego wampira.
Michael rzucił mu rozbawione a zarazem poirytowane spojrzenie na znak tego,że pojął iluzję w jego kierunku i odpowiedział -wszystko jest w sam raz. Do brzasku Elena wróci do was! Michael podszedł do naczynia ,w którym gotował się pewien płyn. Wymieszał go energicznie dwa razy nabierką do zupy .Stefan i Edward uważnie przyglądali się każdej czynności chłopaka. Mieli nadzieję ,że ich trud związany ze zdobyciem składników do eliksiru nie poszedł na marne. Aczkolwiek nie wierzyli, że to zadziała. Mimo tego, że byli wampirami nie wierzyli w czary i w to, że to się uda .Michael wrzucił po kolei każdy składnik ,o dziwo w kolejności w jakiej wampiry je zdobyły co nimi wstrząsnęło .Nie dzielili się z nim tym, co było zdobyte -w jakiej kolejności. Michael spostrzegł ich niedowierzanie i uśmiechnął się do swoich myśli-Gdybym nie zrobił tego w takiej kolejności w jakiej je zdobyliście cały czar szlak by trafił-wytłumaczył im. Gdy eliksir się zagotował jak woda w czajniku gotowa do wyłączenia czarodziej zgasił kuchenkę na której stało naczynie .Złapał je za dwa ucha i wlał ostrożnie zawartość do flakonika. Obrócił miedzy palcami buteleczkę po czym przechylił ją i wylał płyn na kurtkę. Wypowiedział po cichu jakieś słowa ,które nie były dla nich zrozumiałe. Musiał je powiedzieć w jakimś starodawnym języku, jakiego używano wczasach ,w których nawet oni nie żyli. Ku ich zdumieniu i radości Michaela nad kurtką eliksir wyparował zmienił się w kolorowy dym,w którym przebijała się smuga światła a w niej tańczył magiczny brokat o kolorze srebrnym. Wszystko przypominało efekt komputerowy puszczony w jakimś filmie Sci-fi czy fantasy .Ani Stefan ani Damon czy Edward w życiu nie widzieli czegoś takiego a mieli na karku kilka wieków. Co prawda znali czarodziejów i wiedzieli o ich istnieniu jednak o ich czarach wiedzieli tyle co człowiek o wampirach-nic.
*
Bella wróciła do domu. Miała nadzieję,że zastanie tam przynajmniej przyjaciółkę. Miała dosyć bycia zdaną na siebie. Chciała z kimś porozmawiać
móc się wygadać i wyżalić. Jednak czy to miała być Elena? Miała dosyć tych kłamstw, chciała porozmawiać z kimś z zewnątrz. Nie chodziło o rozmowę o jej sekretach i kłamstwach. Ogólnie –Np.Jak ci poszło zadanie z Hiszpańskiego na Środę? Wzdychając ciężko rzuciła plecak w róg pokoju i położyła się na swoim łóżku. Rozległo się pukanie do drzwi. Bella podrapała się pogłowie i oparła się wygodniej na poduszce- Proszę-zaprosiła do pomieszczenia Elenę, po której było widać, że jest zaniepokojona i prowadzi wewnętrzną walkę ze sobą w stylu -wejść i z nią pogadać,czy- zostawić ją samą, po co przypominać jej o ciężarze jakim jest, mieszkając tu i karząc Belli kłamać.
Pomimo obu kuszących wersji wybrała pierwszą opcję. Uśmiechnęła się w nadziei, że nie był to grymas, czy wykrzywione usta w bólu.Zamknęła za sobą drzwi i usiadła na łóżku obok Belli.
-Coś się stało?- zapytała Bella znużonym głosem, badawczo przyglądając się Elenie.
-Miałam sen…-urwała nie wiedząc do końca czy ma się tym dzielić z Bellą.
Bella zmarszczyła brwi, nie wiedziała do czego dąży.
-Konkretniej?
-Widziałam twoja śmierć ,ale…-miała dokończyć, ale w tej samej chwili wokół niej pojawiła się niebieska mgiełka otaczając ją ze wszystkich stron. Srebrny brokat wystrzelił w górę a Elena zniknęła.
Bella wybałuszyła oczy a z jej ust wydobył się stłumiony krzyk. Serce zaczęło bić jak szalone .Zaczęło brakować jej powietrza .To nią tak wstrząsnęło, że nie zdawała sobie sprawy, że zapomniała ooddychaniu.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)