Krótko po zapadnięciu zmroku rozpętała się straszliwa ulewa. Bella siedziała w fotelu przy oknie. Patrzyła jak wiatr kołysa liście za oknem a krople deszczu formują się w najróżniejsze kształty i ściekają po szybie. Miała na sobie czerwoną sukienkę z agrafkami, modną i zabójczą. Sama nie wiedziała dlaczego wymyśliła to wyjście. Im bardziej się nad tym zastanawiała tym bardziej bolała ją głowa. Czekała na Edwarda-jak zawsze.Wiedziała, że był na spotkaniu z Michaelem w sprawie Eleny. Czuła się samotna i odrzucona. Pogoda tylko utwierdzała ją w tym bezsensownym stwierdzeniu i zdołowanym humorze.
Nagle poczuła chłodny pocałunek w szyję. Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Ale tylko przez moment. Odwróciła się a Edward złożył na jej ustach namiętny pocałunek na powitanie. Był ubrany na luzie ,ale elegancko. Miał na sobie jasną koszulę w kratę i czarną marynarkę.
-Tęskniłaś?-zapytał odsuwając się delikatnie od jej ust.
-Naturalnie,że…-urwała, spojrzała mu w oczy -nie-odrzekła z łobuzerskim uśmiechem i odepchnęła go od siebie.
Spojrzał na nią także z łobuzerskim wyrazem twarzy.
-W takim razie idziemy-ich ręce splotły się w uścisku i wyszli z pokoju.
*
Elena siedziała w pokoju Stefana ,rozglądając się badawczo w koło .Co prawda znała jego pokój doskonale ,ale starała się odszukać jakich kolwiek zmian od czasu jej nieobecności. Niczego się nie doszukała po za tym, że gdy obróciła się jeszcze raz w praw oujrzała obok siebie Stefana ,który jednocześnie przejechał jej opuszkiem palca po dłoni rysując na niej kształty.
-Miło,że wpadłaś-odrzekł nie podnosząc wzroku. Spoglądał na kształty ,które rysował jej na dłoni, przejeżdżając po niej palcami.
-Stefanie coś cię gnębi? zapytała troskliwie podnosząc palcem jego brodę tak, by mogła spojrzeć mu w oczy.
-Wiesz,że nie jesteś przeciętnym wampirem…prawda?- zapytał
-Tak-odpowiedziała po chwili niepewnym głosem.
Pochyliła głowę patrząc na przerwę dzielącą ich na łóżku.
Więc o to mu chodzi-pomyślała przygnębiona. Tak myślałam, nie będzie chciał dziwadła. Chciał mnie jako człowieka-zadręczała się w myślach.
Zapanowała grobowa cisza. Oboje byli pogrążeni we własnych myślach.
*
Impreza była w domu jakiegoś dzianego dzieciaka ze szkoły. Popularność była bardzo ważna dla młodzieży w Hudson’s Bay High School-z resztą jak w każdej innej. Stąd nie brakowało tu osób,którym grożono brakiem popularności jeżeli się nie zjawią.Jednak Edward domyślał się, że Belli nie o to chodziło by z nim wyjść. W ogóle nie wiedział o co jej chodziło. Bella nie lubiła imprez,nawet nie chciała iść zbytnio na Bal Nadchodzącej Jesieni!Co się za tym kryło? Bella także zastanawiała się co ona właściwie tu robi. No cóż,przynajmniej będzie z Edwardem sam na sam w jakimś innym miejscu. Czy poczuje się jakoś inaczej odizolowana od świata magii i tajemnic? Raczej nie. Tak przynajmniej stwierdzili oboje w tym samym czasie,gdy ujrzeli Michaela w towarzystwie jakieś dziewczyny idących do stolika za nimi.Odwrócili z powrotem głowy w swoją stronę i spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Edward odezwał się pierwszy- Wiedziałaś, że tu przyjdzie?- zapytał lekko zagniewanym tonem. Jednak w jego oczach widziała furię a twarz przypominała jej kogoś kto ledwo powstrzymuje się od szaleństwa.
Bella przełknęła głośno ślinę. Miała wrażenie, że jest sama w puszczy a przed nią stoi tygrys,który zaraz żuci jej się do gardła. To nie był już Edward. Po raz pierwszy się go bała. Nie wiedziała co jej przyszło do głowy by tu przyjść a teraz miała ochotę uciekać ile sił w nogach. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji i nie chcąc pokazać mu, że czuje przed nim respekt i coś jeszcze odpowiedziała poważnym tonem- Edwardzie nie miałam pojęcia, że Michael tu będzie.Chciałam tylko gdzieś z tobą iść.Zabawić się i zapomnieć o naszych codziennych problemach. Poczuć się jakbym była…-urwała- w prawdziwym związku. Rysy twarzy Edwarda złagodniały. Uznał, że zachował się jak palant. Złapał ją za rękę.
-Przepraszam-powiedział z zatroskaną miną i skruchą w głosie.
-Nie szkodzi-odpowiedziała ciesząc się, że wybrnęła z sytuacji a Edward wygląda jak ”jej” Edward a nie zwierze gotowe się na nią rzucić.
Edward dyskretnie odwrócił głowę by zobaczyć co robi Michael. Ich oczy się spotkały co doprowadziło wampira do białej gorączki. Bella zesztywniała odwracając wzrok od torebki w, której czegoś szukała i zdając sobie sprawę z tego co się wydarzyło i widząc jak Michael wstaje od swojego stołu oraz towarzyszki,i podąża w ich stronę.
Edward próbował wyczytać coś więcej z jego myśli,ale wyczuł tylko radość Michaela z przybycia tutaj i zdziwienie na ich widok.Uznał to za fałsz.Za dobrze znał chłopaka by wierzyć w to co słyszy w jego głowie.A słyszał wszystkie myśli zebranych na imprezie.
-Siemasz Edward i Bells!-rzucił im na powitanie próbując przekrzyczeć muzykę.
-Witaj!-odrzekł Edward przybijając sobie z nim piątkę,chociaż nie miał na to ochoty.Najlepiej przywitałby go przygważdżając go do ściany i dusząc. Belle pocałował w policzek i objął. Twarz Edwarda nie wyrażała żadnych emocji,ale tak naprawdę miał ochotę wydłubać mu za to oczy. Jak śmiał tknąć jego ukochaną i spoufalać się z nią na jego oczach.
-Kim jest twoja towarzyszka?-zapytał Edward nie mogąc już znieść ich uścisków i przyjacielskiej pogawędki o tym co w szkole itp.
-A,mówisz o Phoebe?-to moja przyjaciółka z dzieciństwa. Spotkałem ją tak jak was-przypadkiem-wyszczerzył się do nich.Szybko jednak odwrócił wzrok od Edwarda i zatrzymał go na twarzy Belli.
-To może przyprowadzisz ją tutaj?-zaproponowała Bella chowając jeden ze swoich niesfornych kosmyków za ucho.
Gdy Michael zniknął i zaczął proponować dziewczynie przyłączenie się do nich Bella wpatrywała się w niego nie zważając na Edwarda. Sama nie wiedziała co jej odbiło,ale nawet nie zaszczyciła go krótkim spojrzeniem. Edward żałował z całego serca, że nie wie co kryje się w sercu Belli.A zwłaszcza w jej umyśle.Tak…bardzo chciał wiedzieć o czym teraz myśli.
*
Damon był rozczarowany tym, że nie znalazł od tak długiego czasu poszlak w związku ze sprawą Katherine. Niech dziwka płonie żywcem w piekle-powtarzał sobie. Dosyć w swoim życiu uganiałem się za czymś tak bezwartościowym-prychnął na głos. Uśmiechnął się zawadiacko do swoich myśli i postanowił śledzić Michaela. Wyszło mu to na dobre,ponieważ napił się dobrego brandy i zobaczył znajome twarze. Bellę i poczciwego Edzia. Miał ubaw z tego,że prawie się na nią rzucił z powodu Michaela.A swoją drogą wyglądała po raz pierwszy seksownie. Nabijał się także z tego,że robiła maślane oczka do ”Czarodzieja z Oz” a Edzia ignorowała. Wiedziałem, że temu ponurakowi z nią nie wyjdzie-kpił sobie Damon. Miał głęboko gdzieś,czy on słyszy jego myśli.Uważał, że jest tak skupiony na myślach Michaelusia czarodziejusia i zdołowany swoją małą, że nie bierze pod uwagę myśli innych zebranych. Znał go już od dawna i wiedział, że jeżeli jest na czymś skupionym wyłącza myśli innych jak wtyczkę od gniazdka.
Mógł znęcać się w myślach nad nim ile dusza zapragnie. Jego mroczna dusza. Zatopił smutki w alkoholu i czuł się świetnie.A widok tego trójkącika miłosnego zapewnił mu więcej atrakcji niż zabijanie pięknych dziewczyn w mieście wcześniej wysysając z nich krew. To było już dla niego nudne,ale potrzebne do życia rzecz jasna. Po prostu potrzebował innej rozrywki a oni właśnie mu ja zapewniali.
*
Phoebe była Australijką .Opaloną i piękną.Miała zielone,kocie oczy i brązowe,lokowane włosy.Usiadła z gracją obok Edwarda.Nie uszła jej uwadze olśniewająca uroda wampira.Pzyciągajaca i kusząca.Uśmiechnęła się do niego ciepło. Edward doskonale wiedział co chodzi jej po głowie. Była zakochana w Michaelu a ten chciał tylko przyjaźni-niczego więcej. Nie obchodziło to jednak Edwarda.Był wściekły, że Michael siedzi obok jego dziewczyny i rozmawiają na najróżniejsze tematy, o których on nie mógłby z nią rozmawiać.Szkole,itp.- on nie miał czasu na naukę. Co prawda był wykształcony pięćset razy bardziej od wszystkich tu zebranych z jednym wyjątkiem.Bo skończył szkołę przynajmniej dziewięćdziesiąt razy. Jako wampir interesował się wiatem,poezją czy językami obcymi ale teraz nie mógł sobie pozwolić na setny raz.Ukochana jego przyjaciela była w potrzebie a teraz jest i jego ukochana. I to go martwiło. Tym wyjątkiem był Damon, Edward zdawał sobie sprawę z jego obecności,ale tak jak sądził Damon nie zwracał uwagi na jego myśli. Damon także niejeden raz kończył szkołę. Jednak w ostateczności skończył z wiecznym byciem studentem. Dlatego z całej trójki tylko Stefan kontynuował jeszcze edukację po raz setny. Wreszcie Michael przeprosił Edwarda i Phoebe. Zapytał czy może na chwilę wyjść z Bellą sam na sam i porozmawiać o czymś ważnym.
Edward miał ochotę skończyć to raz na zawsze. Jego twarz stężała.Phoebe posmutniała bardziej.
-I tak rozmawiacie tylko we dwoje- zauważył Edward.Mówił jak najbardziej opanowanym głosem, ale beznamiętnym.Cały w środku się kotłował. Phoebe podrapała się po ramieniu i wzruszyła nimi.
-Mi to obojętne- odrzekła uśmiechnięta,chociaż tak naprawdę ukryłaby twarz w dłoniach i rozbeczałaby się.
-W takim razie idziemy-odpowiedział chłopak i złapali się pod ramię.
Edward uznał swoją odpowiedź za głupią chociaż kryła się w niej aluzja,którą miała załapać Bella. Bezskutecznie.
Damon uwijał się ze śmiechu z drugiego końca salonu,w którym muzyka włączona była na pełen regulator. Znajdował się przy barku z alkoholem.
*
Michael poszedł z Bellą do kuchni.Na wyspie leżały puszki po piwie i naruszona pizza.A na blacie stołu miziała się jakaś para. Idealne miejsce na rozmowę-rozległo się w głowie Belli. Czuła, że wewnętrzny alarm dzwoni jej we głowie-jesteś z nim sama.Dlaczego nie zostałaś z Edwardem? Czemu nie zwracasz uwagi na jego ton?Ostrzeżenia-idiotko on jest groźny,niebezpieczny,to nie jest twój przyjaciel.
-Bells muszę cię o coś zapytać.
-Tak?-zapytała czując, że ma nogi jak z waty i, że zaraz stanie sięcoś strasznego.
-Kochasz mnie?
Wcięło ją.
Zmarszczyła brwi i pokiwała energicznie głową jakby chciała coś wyrzucić z głowy.
-Michael…ja kocham cię,ale Edwarda bardziej-bredziła bo za dużo wypiła-nie wierzyła, że to powiedziała.
-Ale z kim tu teraz jesteś?Z nim czy ze mną? Kto z tobą spędza więcej czasu? Ja żyję mogę ci dać więcej niż on-Mówił poważnie izłapał ją za rękę.
Poczuła ciepło jego ciała, gdy przybliżył się do niej.Od Edwarda czuła chłód, wampirzy,ale przyjemny chłód. Kochała Edwarda,ale…
-Bella mogę nawet się z tobą połączyć w inny sposób,możemy to zrobić.On tego ci nie da.Możemy być szczęśliwi.Tylko powiedz”tak”-ich ciała nie dzielił nawet milimetr.Czuła coraz bardziej ciepło bijące od jego ciała.Słyszeli głos swoich bijących serc mimo głośnej muzyki. Poczuła, że jej żołądek fiknął koziołka,falę podniecenia,i że ma zawroty głowy.
-Nie…nie mogę-odrzekła łapiąc się za głowę-nie miała pojęcia jak mogła odmówić.
*
Damon wypluł z wrażenia Martini. Czyżby Edzio był lepszy od”Czarodzieja Oz”,tego kaloryfera, bijącego serduszka?Rany,proponował jej nawet…seks…Swoją drogą nie wiedział, że Edzio zachowuje post nie tylko krwi ale i też czystości przedmałżeńskiej.Skubany. Ta dziwka Katherine mogłaby się czegoś od niego nauczyć. Zaraz…-coś zaświtało Damonowi w głowie.Widział jak czarodziejuś Michael obściskuje się z tą suką…To dlaczego ten Romeo proponuje wieczną miłość i swoje plemniki Belli? Co on kombinuje? Chyba, że on wykorzystuję to zdzirę tak jak ona zawsze innych. Może teraz też go wykorzystuje? Transakcja wiązana. Ja ją-ona mnie i mamy remis. Są kwita.Hmm… to ma nawet sens-uśmiechnął się do swoich myśli.Oparł się łokciem o blat stołu i zmrużył seksownie oczy wracając do uwodzicielskiej pozy.Odwrócił się w stronę kuchni by oglądać dalej przedstawienie.
*
Bella wyrwała mu się i zakryła twarz w dłoniach. Zaczęła płakać.Otarła łzy i podeszła do stolika przy którym siedział Edward z Phoebe. Początkowe wampir nie rozmawiał za dużo z dziewczyną ale kiedy usłyszał nadchodzącą Bellę opowiedział dowcip i zaczęli się śmiać. Potem następny i kolejny,aż śmiechów i wesołości nie było końca. Chciał się nieco odegrać na Belli dlatego udawał dowcipnisia aż do jej przyjścia. Mina mu jednak zrzedła,gdy zobaczył w jakim stanie jest Bella. Miała czerwone cienie pod oczami od pocierania oczu rękami by ukryć przed nim, że płakała.Edward nie dał się oszukać. Bella udawała, ze śmieje się razem z Phoebe z ostatniego żartu jaki zdołała usłyszeć. Edward wstał uśmiechnięty chociaż wcale nie było mu do śmiechu i stanął przed Bellą. Włożył rękę do kieszeni i schylił się lekko kuniej. Ona rozłożyła ręce i położyła je na blacie. Wyszeptała,że chce wracać do domu. On udając upartego nie ruszył się miejsca. Bella udając szczęśliwą popchnęła go w stronę wyjścia.
-Musimy już iść!- odrzekła do Phoebe. Australijka została sama jak palec.
*
Damon przyglądał się zajściu i nie dowierzał własnym oczom. Edward zachowywał się jak gnojek? Zamiast rzucić się do niej-Kochanie czemu płaczesz? Skarbie najdroższy zgwałcił cię w jednym z pokojów? Na wyspie w kuchni? To on gdy usłyszał jej kroki zabawiał się i jeszcze nie chciał odchodzić?
Czyżby cierpliwość Edwarda dobiegła końca ,chciał się odegrać na tej małej ciamajdzie? Halo? Ona odrzuciła ”Czarodzieja z Oz” dla TEGO? Gościa ,który nie chce się ruszyć i zabawia te zielonooką Australijkę? Swoją drogą zjadłbym coś, ale dzisiaj już sobie odpuszczam. Przynajmniej ją. Dość się na cierpiała .Dziś dzień dobroci dla zwierząt. Niech dalej cierpi i czeka tam na tę zdradziecką Michael’ską świnię! -uśmiechnął się do swoich myśli i wyszedł chwilę później za nimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz